środa, 5 grudnia 2012

przemyślenia...



Idę przez miasto, nikt mnie nie zauważa. Czasem ktoś spojrzy tylko po to,  by nie zderzyć się ze mną na ulicy. Jestem najzwyczajniejszą dziewczyną. Lubię dyskoteki, zabawę.. Ale nie jestem jak każda. Mimo całej tej zewnętrznej maski  kryje w sobie wrażliwą i przestraszoną osóbkę, zagubioną w otchłani rzeczywistości. Każde wystąpienie przed grupą ludzi, każda nowa mi sytuacja to końska dawka stresu i przerażenia. Ciężko ukryć swoje odczucia. Ręce, które się trzęsą i głos, który tak ciężko mi wydobyć. Z trudami życia borykam się codziennie. To, co innym sprawia przyjemność, może być dla mnie nie lada wyzwaniem. Ale dość o tym....w mojej klasie jest 33 osoby. Ale tylko dwie z nich są mi naprawdę bliskie i tylko im dałam się  poznać . Zresztą... czy innych interesuje taka szara myszka? Popularność jest na pierwszym miejscu a tego mi brakuje. Moje przyjaciółki tak jak ja nie wyróżniają się niczym konkretnym... Choć ja dostrzegam ich głębokie wnętrza. Spędzamy ze sobą każdą wolną chwilę w szkole i rozmawiamy. Rozmawiamy o wszystkim ale potrafimy się zrozumieć też bez słów. I to jest piękne. W jednej minie, w jednym spojrzeniu potrafimy pokazać co myślimy i czujemy. Ale czy każdy wie co czujemy po samym grymasie na naszej  twarzy? Oczywiście że nie... Żeby to wiedzieć trzeba poznać kogoś ,,na wylot,, z tej złej i dobrej strony. Jeśli tak jest,  to dlaczego ludzie, którzy z nami nie rozmawiają,  mają tak wiele do powiedzenia na nasz temat? Czy zastanawiają się, że mówiąc coś, czego nie są pewni, mogą skrzywdzić drugiego człowieka?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz